And I will stumble and fall ~ I potknę się i upadnę
A Great Big World ~ Say Somethink
- Max, uspokój się – Laura złapała przyjaciela za ramię,
wbijając szczupłe palce w jego skórę. Zasyczał cicho i odwrócił się do niej.
Jego oczy – nadal wypełnione furią – błądziły niespokojnie po jej twarzy. Cały
dygotał, zęby miał zaciśnięte, a szczęka chodziła mu to w prawo, to w lewo.
- Mówiłaś, że już się nie zakochasz – wytknął jej
najbardziej jadowitym głosem, na jaki było go stać. Brunetka aż cofnęła dłoń.
- Bo się nie zakocham, Max. Dobrze wiesz, ze nie dałabym
rady – spojrzała na niego pełna ciepła i spokoju, który nieco ochłodził
chłopaka. A może to słowa go ostudziły?
- To… Nie rozumiem – zmarszczył brwi i przeniósł wzrok na
Rossa – W co ty ją wpakowałeś, Lynch? – uniósł głowę, jakby chciał mu tym
przekazać, że jest od niego ważniejszy.
- W… nic?- blondasek pisnął z przerażenia. Strach
sparaliżował go całkowicie, a przed oczami już widział bruneta, który wymierza
mu prawego sierpowego.
- To czysty interes, Max. Ja za niego wychodzę, a on daje mi
kasę. Trzy miesiące i pa pa, nie wiążę się z nim na zawsze – bruneta ujęła
twarz przyjaciela w drobne dłonie i spojrzała mu bez skrępowań w głębokie oczy.
– Nie popełnię znów tego samego błędu – przyłożyła czoło do jego czoła, a już
po chwili tkwiła w jego ramionach, które przed chwilą mocno ją objęły. Chłopak
pocałował ją w czoło i zanurzył dłonie w jej kasztanowych włosach. Wiedział, że
nie kłamie, nie mogłaby go okłamać w takiej sprawie. On dobrze wiedział, co przeszła ostatnim
razem, on jedyny znał wszystkie szczegóły.
- Dobrze, Lau, wierzę ci. Ale obiecaj, że gdy zdobędziesz
pieniądze, wrócimy do Włoch – ujął jej drobną brodę w palce i zmusił, żeby na
niego spojrzała. Pokiwała twierdząco głową.
- Postaram się – uśmiechnęła się smutno.
Reach siedziała po na podłodze i z uniesioną głową
przyglądała się scence. Wiedziała, o co chodziło, a przynajmniej tak myślała.
Ale myliła się.
Naprężyła ciało i wstała z paneli.
- Chodźcie, miałaś mi jeszcze włosy zafarbować – blondyna uśmiechnęła
się dumna z tego, ze udało jej się zmienić temat na coś przyjemniejszego.
Laura odwzajemniła gest i złapała przyjaciółkę za ręce.
Pogłaskała kciukiem wierzch jej dłoni.
- Przepraszam, ze musieliście oglądać tę scenkę. Max jest
czasami aż za opiekuńczy – posłała wspomnianemu chłopakowi rozbawione
spojrzenie – Do zobaczenia jutro – pomachała wszystkim i przekroczyła próg. Już
chciała zamykać drzwi, ale zobaczyła, że Casella stoi w miejscu. Popatrzyła na
niego pytająco.
- Zaraz do was dołączę, trzymaj kluczyki – rzucił jej
klucze, a one zabrzęczały w powietrzu. Po chwili drzwi się zamknęły, a brunet
odczekał chwilę i odetchnął z ulgą. – Okej, Lynch, teraz możemy pogadać –
powiedział, już normalnie i wskazał blondynowi, żeby usiadł na krześle. Tak też
ten zrobił.
- Wyjść? – zapytała Vanessa ostrożnie, ważąc każde
wypowiedziane słowo.
Max zlustrował ją dokładnie od góry do dołu.
- Jesteś siostrą Laury? – zapytał z nutką rozbawienia.
Szatynka pokiwała głową. – Tak też myślałem - uśmiechnął się sam do siebie.
- To co, możemy zostać? – dziewczyna ponowiła pytanie.
- Tak, jasne.
- No, więc, o czym chciałeś nam powiedzieć? – ponaglił go
Ross. Riker zawtórował mu cichym „no właśnie”.
Max potarł kark lewą ręką. Zmarszczył nos i spojrzał na swoje
tenisówki. Nie wiedział, jakby tu zacząć ten temat. Laura go pewnie zabije,
jeśli się dowie, że im powiedział, ale musiał. Inaczej wystarczyłby jeden
niewłaściwy ruch, a dziewczyna rozpadła się w drobny mak, a jej odłamki cały
czas depresyjnie by płakały. Musiał im opowiedzieć historię, która na zawsze
odmieniła życie tej dziewczyny…
Wokół śmierdziało paliwem, ogólnie miejsce wyglądało i pachniało
paskudnie, ale dziś jego obskurność przewyższała nad innymi dniami. Dziewczyna,
na której zapach ten nie robił już żadnego wrażenia szła szybkim krokiem przez
kałuże z deszczu, krwi, potu i ohydnej czarnej mazi. Nie przejmowała się tym,
że zniszczy trampki, które miała na nogach, ani, że jej kasztanowe włosy
przesiąkną tym okropnym zapachem, po prostu szła. Szła dalej i w skupieniu
przeglądała twarze zebranych, jakby lustrowała stronice katalogu. Poszukując
przyjaciół pozwoliła sobie na wypicie małego piwa, ale jej w głowie i tak już
huczało. I huczałoby nawet bez picia. Czarną ramoneskę zostawiła na bagażniku
harleya i teraz bardzo tego żałowała, bo na terenie całego miasta tutaj było najzimniej.
Miała im do przekazania ważną wiadomość. Bardzo ważną wiadomość, która na
zawsze miała odmienić ich życie. Ale jak na przekór, nigdzie ich nie było.
Głośna muzyka dudniła, w niektórych miejscach powietrze spowite papierosowym dymem
aż drgało od jej obecności. I w końcu go zobaczyła. Stał oparty o swój motor i
szelmowsko uśmiechał się w stronę przyjaciela. Wszyscy tam byli. Mogła im już
powiedzieć.
- Lucas – zawołała głośno, próbując przekrzyczeć miejscową wrzawę.
Brunet odwrócił szybko głowę, słysząc swoje imię. Jeździł wzrokiem po
placu, aż w końcu jego oczy zatrzymały się na niej. Uśmiechnął się, a jego oczy
o razu przysłoniły iskry radości. Pomachał ręką, aby przyszła.
Nie przyszła, podbiegła do nich, przeciskając się przez tłum. Jak
oszalała wpadła w ramiona ukochanego i przytuliła go z całej siły. On nieco
zaskoczony z początku zachwiał się i nie odwzajemnił gestu, ale zaraz oboje
zastygli w tej pozycji.
- Tęskniłem – wyszeptał jej przy uchu i trącił je nosem. Brunetka
przymknęła oczy rozkoszując się biciem zakochanego serca.
- Ja też – odszeptała i zagłębiła twarz jeszcze bardziej w jego szyi.
- Hej, gołąbeczki, zabieram gołębicę, która nawet nie raczyła zwrócił
uwagi na najprzystojniejszego faceta na tej planecie – Anti szturchnął Lucasa w
ramię, przez co dziewczyna wyleciała z jego uścisku.
- Antonio, ty zadufany w sobie draniu – zaśmiała się głośno i oplotła
rękoma szyję blondyna.
- Nie wiedziałem, że zakochana Laura, to rozpromieniona Laura – mruknął
i uwodzicielsko poruszył brwiami. Dziewczyna zawtórowała ze śmiechem.
- Marano zawsze jest rozpromieniona, kiedy ma przed oczami największe
ciacho na świecie – zachichotała i ciągle z rękoma zaplecionymi na karku
chłopaka odchyliła tułów do tyłu.
-Lucas, widzisz, zasłaniałeś biedaczce widok, ty gruba świnio – blondas
wytknął przyjacielowi język, a brunet zrobił to samo.
- Czasem zastanawiam się, czy to przez kolor włosów, czy jak – dociął mu
Lucas i trzepnął siedemnastolatka w tył głowy.
Do trójki przyjaciół podeszła czarnowłosa dziewczyna. Wyglądała jak
kelnerka z notesem i długopisem w dłoni.
- Zapisujecie się na wyścigi? – zapytała uprzejmie i odkryła zakuwkę.
- Tak. Laucas Montez, Antonio Wenecci i Laura Marano – wyrecytował brunet.
-Wiek? – dopytała dziewczyna, kiedy ich nazwiska już znalazły się w
notesie.
- Siedemnaście – rzucił Anti
- Osiemnaście – dodał zaraz potem Lucas
Cisza.
- A ty? – czarnowłosa spojrzała na Laurę znacząco.
- Potrzebne ci to? – zapytała Laura, błagająco na nią patrząc.
- Bardzo.
Dziewczyna podrapała się w tył głowy i wydukała ciche:
- Piętnaście.
Przyjaciele siedzieli na harleyu Laury i wpatrywali się w ludzi przed
nimi. Cisza, jaka między nimi panowała była bardzo przyjemna, jednak przerwał
ją Lucas:
- To o czym chciałaś nam powiedzieć – wypalił, nadal ślepo patrząc na
plac.
Brunetka uniosła wzrok. Zmarszczyła brwi.
- Nie wykręcaj się, to widać – dodał Antonio, posyłając jej znużone
spojrzenie. Westchnęła.
- Nie wiem, czy to teraz dobry pomysł.
- Mów i to już.
Wzięła kilka głębokich wdechów i wyjęła z bagażnika harleya kurtkę. Pod
nią leżała koperta. Wzięła ją do ręki, a ramoneskę schowała z powrotem.
- Mam nadzieję, że nie pożałuję – powiedziała i przekazała kopertę
brunetowi.
- To przecież …
- List z Omnibus Uniwesity! – wrzasnął Anti uśmiechając się przy tym, jak
głupi do sera. – Czemu się nie
cieszycie? – wypalił, widząc, że przyjaciele nie pałają entuzjazmem.
- Nie jest otworzony – zauważył Lucas. Laura skinęła głową, a on
przełknął gule rosnącą w gardle.
Ten list mógł zmienić życie ich trójki. Mogli w końcu wyjechać,
zostawić to zapyziałe miasto, to cholerne państwo, idiotycznie idealne rodziny
i żyć na własną rękę. Jeśli tylko Laurze udało się tam dostać.
Drżącymi rękoma wyjął z kieszeni składamy scyzoryk i bardzo precyzyjnie
rozciął kopertę. Z niej wyjął kremową kartkę i rozłożył ją. Zagłębił się w
lekturze, co nie trwało długo…
- Dostałaś się! – wrzasnął trochę za głośno i z całych sił przytulił
ukochaną. Serce łomotało całej trójce, a Laurze już najbardziej. Na wątłych
nogach podeszła bliżej, aby chwycić list i upewnić się, czy chłopak nie
żartował.
- Boże, Laura, kocham cię! – wyrzucił Lucas i wpił się w usta dziewczyny.
Nie całowali się namiętnie, czy zachłannie, ale oddali w pocałunek całą
wdzięczność sobie nawzajem. Cały czas trzęśli się, jak osiki, nawet Antoni,
który dołączył do grupowego przytulasa.
- Wiedziałem, że powalisz ich na kolana.
Nie dane było im zbyt długo rokoszować się tą chwilą, bo zaraz potem z
głośników rozbrzmiał zmodyfikowany głos, który jeszcze bardziej rozbudził serca
trójki harleyowców:
- Wszyscy zawodnicy proszeni są na linię startu!
Tak też Lucas, Antonio i Laura zasiedli za swoich motorach i ruszyli do
zatartej już lin i startu. Ich serca łomotały w piersi jak oszalałe, a kiedy
zabrzmiał klakson łomot przerodził się w dudnienie, stworzone ukochanym
warkotem silników. Ostre zakręty, adrenalina, szczęście i radość, to wszystko
mieszało się w rozumach przyjaciół i pozwalało poczuć się na chwile wolnym. Bo
byli wolni. Nie dosięgały ich teraz żadne zmartwienia, żadne troski nie
zaprzątały im głów. Byli szczęśliwi.
Pisk, zbyt ostry zakręt. Ślad opon na nierównym podłoży placu. Do Laury
dopiero po chwili dotarło, co się stało. Wypadek. Zaczęła panikować, w
roztrzepaniu szukała wśród pozostałych zawodników, którzy hamowali, przyjaciół.
Znalazła Antiego. Cały i zdrowy dosłownie zeskoczył z motoru i pobiegł w
miejsce wypadku. Laura gwałtownie zahamowała. Lucas.
Nigdzie go nie było, a ona wyskoczyła z harleya, o mało nie miażdżąc
sobie nóg. Kask cisnęła na zdezelowany asfalt i pozwoliła łzom wypłynąć na
wierzch. Szła szybko, ale nie mogła pobiec. Nogi za bardzo jej się chwiały.
Całe ich wspólne życie, wszystkie wspomnienia, każda chwila spędzona z nim.
Powróciły ze zdwojoną siłą. Anti stał już na miejscu i próbował odepchnął tłum
od poszkodowanego. Dziewczyna zobaczyła tylko skrawek jego ciała.
Pokiereszowanego ciała, które musiało stracić panowanie nad maszyną. Chłopak
leżał i nie ruszał żadną kończyną. Usta ją zamrowiły, przypominając o ostatnim
pocałunku. Ostatnim. Łzy zamieniły się w histeryczny szloch, a ona sama rzuciła
się pędem w stronę ukochanego. Już była tak blisko, już miała się na niego
rzucić, próbować obudzić, ale zatrzymał ja blondyn. Stanął jej na grodze do
zobaczenia tego, co i tak zdążyła zobaczyć. Kałuża krwi, połamane żebra, kask popętany.
Motor ciśnięty pod mur roztrzaskał się w drobny mak. Całe szczęście uleciało
gdzieś, gdzieś daleko. Został sam. Szok. „Nie podchodź do niego” – powtarzał Antonio,
ale ona nie słuchała. Wyrywała mu się, chciała ostatni raz dotknąć jego skóry. Nie
udało jej się. Przyjechało pogotowie. Nikt nie mógł zobaczyć, co się dzieje,
ale widział każdy. Zasunęli. Zasunęli zasuwę i serce Laury pękło na tysiąc
małych kawałeczków. On umarł. A ona została sama.
~*~*~*~*~*~*~
Heihei! Dzisiaj przeważa wspomnienie, ale jest ono kluczowym
i chyba nawet najważniejszym w życiu Laury. Dalej wszystko jakość się ułoży,
powoli, powoli, historia z Włoch jeszcze tutaj zawędruje, nie bójcie żaby.
Przyznać się, kto z was polubił Lucasa? Sama prawie
ryczałam, zabijając go, ale taki był zamysł. Pierwsza poważna miłość Lau. Uuuuu…
Pasztet. Haha, a ja mam taką suuuuper scenkę, już ryczę ze śmiechu, zobaczymy
waszą reakcję.
Nie było dwudziestki (na moich zasadach) więc była Laura z
Lucasem, nie Rossem. A co, wolno? Wolno.
Pytania proszę zgłaszać
do odpowiedniej zakładki!
Dobijamy do 20 komów, kochani! Proszę, aby każdy, kto czyta bloga skomentował ten
rozdział!!!! Chcę zobaczyć, ilu was tu jest, misiaczki :)
Na osłodzenie wieczoru :) Emm... Raczej nocy xd
Co?! Jak to umarł! Ej! A ja go już polubiłam!! To nie fair! Już się zdążyłam zaprzyjaźnić, a ty mi go zabijasz! No nic.
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty, jak zawsze! :*
Czekam na nexta!
suuuper! juz chce next, normalnie nie moge sie doczekac! wez spiknij ta Raure :D
OdpowiedzUsuńJprdl, bo się inaczej nie wyrażę! Co za emocje! Ambulans, kroplówka, aparatura, now! Uwielbiam twój styl pisania. Sprawiasz, że każdy wers, każde słowo ryje mi psychę. Czytając twoje opowiadanie, nie da się nie odczuć tego, co przeżywają bohaterowie. Nie umiem ubrać w słowa tego, co właśnie przeżyłam. Wiele ludzi może uznać mnie w tym momencie za idiotkę, ale z ręką na sercu powiem, że wiele pisarek powinna brać z ciebie przykład, jeśli chodzi o opisywanie sytuacji i przeżyć bohaterów. Szczerze, sama zazdroszczę ci talentu. Chciałabym pisać tak świetnie jak ty. Twoje opowiadanie czyta się z taką lekkością, a mimo to można odczuć te wszystkie emocje. Nie wiem jak to robisz ic czy tylko ja tak mam, ale za każdym razem, gdy czytam twoje rozdziały, nie ważne kiedy, zawsze przyprawiasz mnie o palpitacje. Ugh, no po prostu uwielbiam cię dziewczyno, pod każdym możliwym względem! (Proszę się tu niczym nie sugerować). I kolejna rzecz, za którą cię ubóstwiam, to zajebiste piosenki na play liście. Wiesz jaka to jest przyjemność czytać kolejny rozdział z ulubioną nutą? Unconditionally? Serio? Kocham, po prostu kocham.
OdpowiedzUsuńMogłabym jeszcze pisać tak z 2 godzinki, ale chcę się również dać wykazać innym, jeśli chodzi o skomentowanie. No cóż, kończę już i tak mój obszerny komentarz. Czekam na szybki next ♥
W 100% się z tb zgadzam
UsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńWeny życzę
Pozdrawiam xx
❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńŚwitny rozdział
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!! ♥
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zabić Lucasa, kiedy go już polubiłam?! Szkoda mi Laury. Wszystko wyszło ci cudownie. Masz talent.
Z niecierpliwością czekam na next. :*
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Ja spodziewałam się że ten Lucas okaże się dickiem, ale taki słodki się zaczął wydawać i ty go po prostu roztrzaskałaś... ;[ Normalnie chyba będę za nim tęsknić. Kij z tym że był kiedyś tam dawno w życiu Laury... Lucas, będę tęsknić!
OdpowiedzUsuńBratnia dusza❤❤❤
UsuńP.S
Rozdział-Perfect
Czekam na next
OdpowiedzUsuńCudo:3
BOOOOSKI ROZDZIAŁ. CZEKAM NA NEXT!!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Kiedy następny rozdział mam nadzieję że zrobisz raurę :).
OdpowiedzUsuńLucas spoko koles....wgl chcialabym juz happy end z Raura....aa wiem ze to niemozliwe to moze chociaz niech Raura bd w nastepnym rozdziale i bd sie do sb zlizala az w koncu buum! Love. Raura. Together.
OdpowiedzUsuńAle ogolnie bardzo fajny rozdzial :-)
Super rozdzial i czekam na next (oraz na Raure )
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńCzekam
Love it ������
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuń