wtorek, 12 maja 2015

13. And I will stumble and fall

 And I will stumble and fall ~ I potknę się i upadnę
A Great Big World ~ Say Somethink

- Max, uspokój się – Laura złapała przyjaciela za ramię, wbijając szczupłe palce w jego skórę. Zasyczał cicho i odwrócił się do niej. Jego oczy – nadal wypełnione furią – błądziły niespokojnie po jej twarzy. Cały dygotał, zęby miał zaciśnięte, a szczęka chodziła mu to w prawo, to w lewo.
- Mówiłaś, że już się nie zakochasz – wytknął jej najbardziej jadowitym głosem, na jaki było go stać. Brunetka aż cofnęła dłoń.
- Bo się nie zakocham, Max. Dobrze wiesz, ze nie dałabym rady – spojrzała na niego pełna ciepła i spokoju, który nieco ochłodził chłopaka. A może to słowa go ostudziły?
- To… Nie rozumiem – zmarszczył brwi i przeniósł wzrok na Rossa – W co ty ją wpakowałeś, Lynch? – uniósł głowę, jakby chciał mu tym przekazać, że jest od niego ważniejszy.
- W… nic?- blondasek pisnął z przerażenia. Strach sparaliżował go całkowicie, a przed oczami już widział bruneta, który wymierza mu prawego sierpowego.
- To czysty interes, Max. Ja za niego wychodzę, a on daje mi kasę. Trzy miesiące i pa pa, nie wiążę się z nim na zawsze – bruneta ujęła twarz przyjaciela w drobne dłonie i spojrzała mu bez skrępowań w głębokie oczy. – Nie popełnię znów tego samego błędu – przyłożyła czoło do jego czoła, a już po chwili tkwiła w jego ramionach, które przed chwilą mocno ją objęły. Chłopak pocałował ją w czoło i zanurzył dłonie w jej kasztanowych włosach. Wiedział, że nie kłamie, nie mogłaby go okłamać w takiej sprawie.  On dobrze wiedział, co przeszła ostatnim razem, on jedyny znał wszystkie szczegóły.
- Dobrze, Lau, wierzę ci. Ale obiecaj, że gdy zdobędziesz pieniądze, wrócimy do Włoch – ujął jej drobną brodę w palce i zmusił, żeby na niego spojrzała. Pokiwała twierdząco głową.
- Postaram się – uśmiechnęła się smutno.

Reach siedziała po na podłodze i z uniesioną głową przyglądała się scence. Wiedziała, o co chodziło, a przynajmniej tak myślała. Ale myliła się.
Naprężyła ciało i wstała  z paneli.
- Chodźcie, miałaś mi jeszcze włosy zafarbować – blondyna uśmiechnęła się dumna z tego, ze udało jej się zmienić temat na coś przyjemniejszego.
Laura odwzajemniła gest i złapała przyjaciółkę za ręce. Pogłaskała kciukiem wierzch jej dłoni.
- Przepraszam, ze musieliście oglądać tę scenkę. Max jest czasami aż za opiekuńczy – posłała wspomnianemu chłopakowi rozbawione spojrzenie – Do zobaczenia jutro – pomachała wszystkim i przekroczyła próg. Już chciała zamykać drzwi, ale zobaczyła, że Casella stoi w miejscu. Popatrzyła na niego pytająco.
- Zaraz do was dołączę, trzymaj kluczyki – rzucił jej klucze, a one zabrzęczały w powietrzu. Po chwili drzwi się zamknęły, a brunet odczekał chwilę i odetchnął z ulgą. – Okej, Lynch, teraz możemy pogadać – powiedział, już normalnie i wskazał blondynowi, żeby usiadł na krześle. Tak też ten zrobił.
- Wyjść? – zapytała Vanessa ostrożnie, ważąc każde wypowiedziane słowo.
Max zlustrował ją dokładnie od góry do dołu.
- Jesteś siostrą Laury? – zapytał z nutką rozbawienia. Szatynka pokiwała głową. – Tak też myślałem -  uśmiechnął się sam do siebie.
- To co, możemy zostać? – dziewczyna ponowiła pytanie.
- Tak, jasne.
- No, więc, o czym chciałeś nam powiedzieć? – ponaglił go Ross. Riker zawtórował mu cichym „no właśnie”.
Max potarł kark lewą ręką. Zmarszczył nos i spojrzał na swoje tenisówki. Nie wiedział, jakby tu zacząć ten temat. Laura go pewnie zabije, jeśli się dowie, że im powiedział, ale musiał. Inaczej wystarczyłby jeden niewłaściwy ruch, a dziewczyna rozpadła się w drobny mak, a jej odłamki cały czas depresyjnie by płakały. Musiał im opowiedzieć historię, która na zawsze odmieniła życie tej dziewczyny…

Wokół śmierdziało paliwem, ogólnie miejsce wyglądało i pachniało paskudnie, ale dziś jego obskurność przewyższała nad innymi dniami. Dziewczyna, na której zapach ten nie robił już żadnego wrażenia szła szybkim krokiem przez kałuże z deszczu, krwi, potu i ohydnej czarnej mazi. Nie przejmowała się tym, że zniszczy trampki, które miała na nogach, ani, że jej kasztanowe włosy przesiąkną tym okropnym zapachem, po prostu szła. Szła dalej i w skupieniu przeglądała twarze zebranych, jakby lustrowała stronice katalogu. Poszukując przyjaciół pozwoliła sobie na wypicie małego piwa, ale jej w głowie i tak już huczało. I huczałoby nawet bez picia. Czarną ramoneskę zostawiła na bagażniku harleya i teraz bardzo tego żałowała, bo na terenie całego miasta tutaj było najzimniej. Miała im do przekazania ważną wiadomość. Bardzo ważną wiadomość, która na zawsze miała odmienić ich życie. Ale jak na przekór, nigdzie ich nie było. Głośna muzyka dudniła, w niektórych miejscach powietrze spowite papierosowym dymem aż drgało od jej obecności. I w końcu go zobaczyła. Stał oparty o swój motor i szelmowsko uśmiechał się w stronę przyjaciela. Wszyscy tam byli. Mogła im już powiedzieć.
- Lucas – zawołała głośno, próbując przekrzyczeć miejscową wrzawę.
Brunet odwrócił szybko głowę, słysząc swoje imię. Jeździł wzrokiem po placu, aż w końcu jego oczy zatrzymały się na niej. Uśmiechnął się, a jego oczy o razu przysłoniły iskry radości. Pomachał ręką, aby przyszła.
Nie przyszła, podbiegła do nich, przeciskając się przez tłum. Jak oszalała wpadła w ramiona ukochanego i przytuliła go z całej siły. On nieco zaskoczony z początku zachwiał się i nie odwzajemnił gestu, ale zaraz oboje zastygli w tej pozycji.
- Tęskniłem – wyszeptał jej przy uchu i trącił je nosem. Brunetka przymknęła oczy rozkoszując się biciem zakochanego serca.
- Ja też – odszeptała i zagłębiła twarz jeszcze bardziej w jego szyi.
- Hej, gołąbeczki, zabieram gołębicę, która nawet nie raczyła zwrócił uwagi na najprzystojniejszego faceta na tej planecie – Anti szturchnął Lucasa w ramię, przez co dziewczyna wyleciała z jego uścisku.
- Antonio, ty zadufany w sobie draniu – zaśmiała się głośno i oplotła rękoma szyję blondyna.
- Nie wiedziałem, że zakochana Laura, to rozpromieniona Laura – mruknął i uwodzicielsko poruszył brwiami. Dziewczyna zawtórowała ze śmiechem.
- Marano zawsze jest rozpromieniona, kiedy ma przed oczami największe ciacho na świecie – zachichotała i ciągle z rękoma zaplecionymi na karku chłopaka odchyliła tułów do tyłu.
-Lucas, widzisz, zasłaniałeś biedaczce widok, ty gruba świnio – blondas wytknął przyjacielowi język, a brunet zrobił to samo.
- Czasem zastanawiam się, czy to przez kolor włosów, czy jak – dociął mu Lucas i trzepnął siedemnastolatka w tył głowy.

Do trójki przyjaciół podeszła czarnowłosa dziewczyna. Wyglądała jak kelnerka z notesem i długopisem w dłoni.
- Zapisujecie się na wyścigi? – zapytała uprzejmie i odkryła zakuwkę.
- Tak. Laucas Montez, Antonio Wenecci i Laura Marano – wyrecytował brunet.
-Wiek? – dopytała dziewczyna, kiedy ich nazwiska już znalazły się w notesie.
- Siedemnaście – rzucił Anti
- Osiemnaście – dodał zaraz potem Lucas
Cisza.
- A ty? – czarnowłosa spojrzała na Laurę znacząco.
- Potrzebne ci to? – zapytała Laura, błagająco na nią patrząc.
- Bardzo.
Dziewczyna podrapała się w tył głowy i wydukała ciche:
- Piętnaście.

Przyjaciele siedzieli na harleyu Laury i wpatrywali się w ludzi przed nimi. Cisza, jaka między nimi panowała była bardzo przyjemna, jednak przerwał ją Lucas:
- To o czym chciałaś nam powiedzieć – wypalił, nadal ślepo patrząc na plac.
Brunetka uniosła wzrok. Zmarszczyła brwi.
- Nie wykręcaj się, to widać – dodał Antonio, posyłając jej znużone spojrzenie. Westchnęła.
- Nie wiem, czy to teraz dobry pomysł.
- Mów i to już.
Wzięła kilka głębokich wdechów i wyjęła z bagażnika harleya kurtkę. Pod nią leżała koperta. Wzięła ją do ręki, a ramoneskę schowała z powrotem.
- Mam nadzieję, że nie pożałuję – powiedziała i przekazała kopertę brunetowi.
- To przecież …
- List z Omnibus Uniwesity! – wrzasnął Anti uśmiechając się przy tym, jak głupi do sera.  – Czemu się nie cieszycie? – wypalił, widząc, że przyjaciele nie pałają entuzjazmem.
- Nie jest otworzony – zauważył Lucas. Laura skinęła głową, a on przełknął gule rosnącą w gardle.
Ten list mógł zmienić życie ich trójki. Mogli w końcu wyjechać, zostawić to zapyziałe miasto, to cholerne państwo, idiotycznie idealne rodziny i żyć na własną rękę. Jeśli tylko Laurze udało się tam dostać.
Drżącymi rękoma wyjął z kieszeni składamy scyzoryk i bardzo precyzyjnie rozciął kopertę. Z niej wyjął kremową kartkę i rozłożył ją. Zagłębił się w lekturze, co nie trwało długo…
- Dostałaś się! – wrzasnął trochę za głośno i z całych sił przytulił ukochaną. Serce łomotało całej trójce, a Laurze już najbardziej. Na wątłych nogach podeszła bliżej, aby chwycić list i upewnić się, czy chłopak nie żartował.
- Boże, Laura, kocham cię! – wyrzucił Lucas i wpił się w usta dziewczyny. Nie całowali się namiętnie, czy zachłannie, ale oddali w pocałunek całą wdzięczność sobie nawzajem. Cały czas trzęśli się, jak osiki, nawet Antoni, który dołączył do grupowego przytulasa.
- Wiedziałem, że powalisz ich na kolana.
Nie dane było im zbyt długo rokoszować się tą chwilą, bo zaraz potem z głośników rozbrzmiał zmodyfikowany głos, który jeszcze bardziej rozbudził serca trójki harleyowców:
- Wszyscy zawodnicy proszeni są na linię startu!
Tak też Lucas, Antonio i Laura zasiedli za swoich motorach i ruszyli do zatartej już lin i startu. Ich serca łomotały w piersi jak oszalałe, a kiedy zabrzmiał klakson łomot przerodził się w dudnienie, stworzone ukochanym warkotem silników. Ostre zakręty, adrenalina, szczęście i radość, to wszystko mieszało się w rozumach przyjaciół i pozwalało poczuć się na chwile wolnym. Bo byli wolni. Nie dosięgały ich teraz żadne zmartwienia, żadne troski nie zaprzątały im głów. Byli szczęśliwi.
Pisk, zbyt ostry zakręt. Ślad opon na nierównym podłoży placu. Do Laury dopiero po chwili dotarło, co się stało. Wypadek. Zaczęła panikować, w roztrzepaniu szukała wśród pozostałych zawodników, którzy hamowali, przyjaciół. Znalazła Antiego. Cały i zdrowy dosłownie zeskoczył z motoru i pobiegł w miejsce wypadku. Laura gwałtownie zahamowała. Lucas.

Nigdzie go nie było, a ona wyskoczyła z harleya, o mało nie miażdżąc sobie nóg. Kask cisnęła na zdezelowany asfalt i pozwoliła łzom wypłynąć na wierzch. Szła szybko, ale nie mogła pobiec. Nogi za bardzo jej się chwiały. Całe ich wspólne życie, wszystkie wspomnienia, każda chwila spędzona z nim. Powróciły ze zdwojoną siłą. Anti stał już na miejscu i próbował odepchnął tłum od poszkodowanego. Dziewczyna zobaczyła tylko skrawek jego ciała. Pokiereszowanego ciała, które musiało stracić panowanie nad maszyną. Chłopak leżał i nie ruszał żadną kończyną. Usta ją zamrowiły, przypominając o ostatnim pocałunku. Ostatnim. Łzy zamieniły się w histeryczny szloch, a ona sama rzuciła się pędem w stronę ukochanego. Już była tak blisko, już miała się na niego rzucić, próbować obudzić, ale zatrzymał ja blondyn. Stanął jej na grodze do zobaczenia tego, co i tak zdążyła zobaczyć. Kałuża krwi, połamane żebra, kask popętany. Motor ciśnięty pod mur roztrzaskał się w drobny mak. Całe szczęście uleciało gdzieś, gdzieś daleko. Został sam. Szok. „Nie podchodź do niego” – powtarzał Antonio, ale ona nie słuchała. Wyrywała mu się, chciała ostatni raz dotknąć jego skóry. Nie udało jej się. Przyjechało pogotowie. Nikt nie mógł zobaczyć, co się dzieje, ale widział każdy. Zasunęli. Zasunęli zasuwę i serce Laury pękło na tysiąc małych kawałeczków. On umarł. A ona została sama.

~*~*~*~*~*~*~
Heihei! Dzisiaj przeważa wspomnienie, ale jest ono kluczowym i chyba nawet najważniejszym w życiu Laury. Dalej wszystko jakość się ułoży, powoli, powoli, historia z Włoch jeszcze tutaj zawędruje, nie bójcie żaby.
Przyznać się, kto z was polubił Lucasa? Sama prawie ryczałam, zabijając go, ale taki był zamysł. Pierwsza poważna miłość Lau. Uuuuu… Pasztet. Haha, a ja mam taką suuuuper scenkę, już ryczę ze śmiechu, zobaczymy waszą reakcję.
Nie było dwudziestki (na moich zasadach) więc była Laura z Lucasem, nie Rossem. A co, wolno? Wolno.
Pytania proszę zgłaszać do odpowiedniej zakładki!

Dobijamy do 20 komów, kochani! Proszę, aby każdy, kto czyta bloga skomentował ten rozdział!!!! Chcę zobaczyć, ilu was tu jest, misiaczki :)

  Na osłodzenie wieczoru :) Emm... Raczej nocy xd

21 komentarzy:

  1. Co?! Jak to umarł! Ej! A ja go już polubiłam!! To nie fair! Już się zdążyłam zaprzyjaźnić, a ty mi go zabijasz! No nic.
    Rozdział zajebisty, jak zawsze! :*
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. suuuper! juz chce next, normalnie nie moge sie doczekac! wez spiknij ta Raure :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jprdl, bo się inaczej nie wyrażę! Co za emocje! Ambulans, kroplówka, aparatura, now! Uwielbiam twój styl pisania. Sprawiasz, że każdy wers, każde słowo ryje mi psychę. Czytając twoje opowiadanie, nie da się nie odczuć tego, co przeżywają bohaterowie. Nie umiem ubrać w słowa tego, co właśnie przeżyłam. Wiele ludzi może uznać mnie w tym momencie za idiotkę, ale z ręką na sercu powiem, że wiele pisarek powinna brać z ciebie przykład, jeśli chodzi o opisywanie sytuacji i przeżyć bohaterów. Szczerze, sama zazdroszczę ci talentu. Chciałabym pisać tak świetnie jak ty. Twoje opowiadanie czyta się z taką lekkością, a mimo to można odczuć te wszystkie emocje. Nie wiem jak to robisz ic czy tylko ja tak mam, ale za każdym razem, gdy czytam twoje rozdziały, nie ważne kiedy, zawsze przyprawiasz mnie o palpitacje. Ugh, no po prostu uwielbiam cię dziewczyno, pod każdym możliwym względem! (Proszę się tu niczym nie sugerować). I kolejna rzecz, za którą cię ubóstwiam, to zajebiste piosenki na play liście. Wiesz jaka to jest przyjemność czytać kolejny rozdział z ulubioną nutą? Unconditionally? Serio? Kocham, po prostu kocham.
    Mogłabym jeszcze pisać tak z 2 godzinki, ale chcę się również dać wykazać innym, jeśli chodzi o skomentowanie. No cóż, kończę już i tak mój obszerny komentarz. Czekam na szybki next ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo <3
    Weny życzę
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!!!! ♥
    Jak mogłaś zabić Lucasa, kiedy go już polubiłam?! Szkoda mi Laury. Wszystko wyszło ci cudownie. Masz talent.
    Z niecierpliwością czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja spodziewałam się że ten Lucas okaże się dickiem, ale taki słodki się zaczął wydawać i ty go po prostu roztrzaskałaś... ;[ Normalnie chyba będę za nim tęsknić. Kij z tym że był kiedyś tam dawno w życiu Laury... Lucas, będę tęsknić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bratnia dusza❤❤❤
      P.S
      Rozdział-Perfect
      Czekam na next

      Usuń
  8. BOOOOSKI ROZDZIAŁ. CZEKAM NA NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny rozdział mam nadzieję że zrobisz raurę :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Lucas spoko koles....wgl chcialabym juz happy end z Raura....aa wiem ze to niemozliwe to moze chociaz niech Raura bd w nastepnym rozdziale i bd sie do sb zlizala az w koncu buum! Love. Raura. Together.
    Ale ogolnie bardzo fajny rozdzial :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdzial i czekam na next (oraz na Raure )

    OdpowiedzUsuń
  13. Love it ������

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz daje mi ogromną motywację do dalszej pracy :)